sobota, 25 lipca 2015
nie wiem kiedy stawie nowy rozdział bo cierpię na brak weny,mam lekką deprechę z przyczyn różnych ale głownie przez przyjaciół . wybaczcie ,mam tylko 70 słów napisanych ,a te słowa pisałam przez tydzień bo nie mogę skupić się na pisaniu ,mam pomysł ale nie wiem jak go ubrać w słowa ,trzymajcie kciuki za mnie bo dawno tak koszmarnie źle się nie czułam .
niedziela, 12 lipca 2015
rozdział 9
Biegłam...drzewa boleśnie ocierały się po moich ramionach,
nogach z biegiem sekund można było zobaczyć małe zadrapania, z których
wyłaniały się kropelki krwi, ale biegłam dalej. Mieliście kiedyś uczucie, że
grunt nie jest twardy tylko jest jak ciepła masa solna?, Która formuje się w
walce, świat załamuje, wszystko się pochyla ku tobie, grunt ten to moje
uczucia, stan psychiczny, moja zarówno fizyczna jak i emocjonalna sytuacja.
Przewróciłam się, nie wiem czy to był kamień, konar nie obchodzi mnie to wszystko,
co mogę dotknąć jest ulotne, zostają tylko wspomnienia, doznania,
doświadczenia.
Patrzyłam się w niebo ciągle miałam w głowie słowa, które
formułowały się z zdanie informujące nas o zadaniu, które prędzej musiało
nadejść "jutro zostaniecie zabrani na arenę, będziecie tam dopóty, dopóki
nie wyłonimy z was najsilniejszych, nie liczymy się z tym ilu z was polegnie,
do końca dnia cieszcie sobą, trenujcie, wypoczywajcie oczekując jutra "
boję się, nie chce jeszcze umierać, nie teraz, kiedy w miarę dostrzegam sens
mojego istnienia, nie teraz!. Zapewne ciekawi was, czemu biegłam, sama w
niezbyt bezpiecznym lesie, który był także w posiadaniu Wind Blow? Musiałam
pobyć sama, gdy usłyszałam zadanie.... Nie nie mogę poprzeczka została
podniesiona zbyt wysoko jestem pewna, że się na niej przewrócę i zniknę teraz
już na dobre.
~Następnego dnia ~
Przymocowałam kaburę, zaplotłam warkocz, wsunęłam bransoletę
z nadajnikiem i spojrzałam w lustro, wyglądałam inaczej …. zamiast zwyczajnej
Bird w mundurku stała wojowniczka, miałam metalową spódnice na szczęście od
wewnętrznej strony była podszyta miłym materiałem, czarną bluzkę na ramiączka, sandały
z długimi rzemykami, które oplatały moje nogi aż do kolan no i oczywiście pistolet.
Strój niestety nie mogłam sobie wybrać, co mnie lekko zirytowało, bo to kolejny
dowód, że rada kontroluje wszystko, na nic praktycznie nie mamy wpływu, nawet
na strój, w którym wróżyłam sobie śmierć.
Wszyscy stali w rzędzie czekając na swoją kolej wezwania, po
czym znikali w jakimś pokoju. Amely Bones, Rita Dark, Paul Dig,………. Trochę to
trwało zaczęłam bawić się swoimi palcami `Bird Blackberry` podeszłam do strażnika,
który raczył zaprowadzić mnie do owego pokoju, z którego nikt potem nie
wychodził. Ustawił mnie na środku pokoju, stałam na czerwonym X, kazał się nie
ruszać i sobie poszedł, rozległ się zgrzyt, pisk i nagle szklane coś wysunęło
się z sufitu, kształtem przypominające wielką próbówkę, otoczyło mnie,
automatycznie podłączając się do kawałka podłogi. Nagle podłoga wokół
‘’próbówki” zaczęła się trząść i ruszać, poczułam szarpnięcie zaczęłam spadać w
tym czymś zaczęłam krzyczeć, płakać autentycznie się bałam, zresztą każdy się
by bał gdyby zaczął spadać w czymś takim, prosto w głąb ziemi, nie wiedząc,
kiedy się zatrzyma i co czeka na niego. Nie wiem ile już tak spadałam, ale
powoli zaczęło brakować mi tlenu. Ponownie szarpnęło i wstrząsnęło ‘’próbówką” i
otworzyła się, zdołałam się wyczołgać, łapiąc rozpaczliwie powietrze a właśnie
skąd pod ziemią powietrze, podparłam się na łokciach i rozejrzałam się, byłam w
olbrzymiej jaskini podziemnej, „próbówka ‘’ ruszyła z powrotem w górę.
Jaskinia była rozświetlona pochodniami, nad moją głową były
stalaktyty, dostrzegłam grupkę i poszłam tam, okazało się, że czekamy jeszcze
na parę osób, dostrzegłam w tłumie Pink i Cloe, poczułam się raźniej.
Trzech przedstawicieli rady zjechało z góry na średniej
wielkości platformie, (bo przecież podróżowanie tym samym, co my przed chwilą naruszyłoby
ich godności -.-)
‘Posłuchajcie, zebraliście się tu bez przyczyny, macie do
wykonania kolejne zadanie, będzie ono trudne, czeka was wiele zmagań, które
mogą zakończyć się waszą śmiercią ` `Dostaniecie mapy, niebieskie linie
prowadzą was do wyjścia z jaskini, na swej drodze spotkacie wiele przeszkód, ``
ponieważ jest to wasze pierwsze zadanie to, aby zwiększyć trochę wasze szanse
na przeżycie pozwoliliśmy wam dobrać się grupki trzy osobowe, każda grupa,
kiedy usłyszy gong, wchodzi do innego rozgałęzienia, no cóż możemy wam życzyć
tylko powodzenia, będziemy was obserwować z góry.` I znów platforma z nimi
ruszyła w górę.
Dobrałam się z Pink i Cloe, czułam na sobie wzrok, obejrzałam
się za siebie, zobaczyłam Brada, który uparcie się we mnie wpatrywał obok
siebie miał Trisa i Conora, odwróciłam się od niego, musze się skupić a on
stanowczo mi to nie ułatwia.
, `jaki tunel wybieramy?
‘Odezwała się Pink `mamy ich 30 `mruknęła Cloe ` od 1 do, do 10 jaką liczbę lubicie?
‘Powiedziałam, `co…moment, co?! Jakie ma teraz to znaczenie?` Cloe uniosła brwi
z irytacją `nie ważne po prostu powiedzcie `, `4`, `8` `ok ja najbardziej lubię
2 to wybieramy tunel 14 zgadzacie się?` Obojętnie `powiedziały jednocześnie.
Usłyszałyśmy gong, trzymając się za ręce weszłyśmy do tunelu.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
oto napisany na szybko rozdział 9 ,postaram się 10 dłuższy napisać i szybciej wstawić niż ten... 9 kocham wszystkich ,którzy czytają te żałosne wypociny <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)