piątek, 2 czerwca 2017

rozdział 16 (cały)

Leżę, nie ruszam bo boję się co zobaczę gdy otworzę oczy . Wycie syren alarmowych przebiło błogą ciszę , ale nadal nic zero ruchu . 
-otwórz oczy , wstań i kieruj się w stronę środkowych drzwi  
Otworzyłam ,jak mu to mus choć osobiście wolała bym ich już więcej nie otwierać i skończyć raz na zawsze tą farsę . 
Powiem szczerze jest tu ciemno jak w ****  czarnego  z afro  . No błagam jak ja mam znaleźć jakiekolwiek drzwi skoro nic ale to Nic nie widzę ?!?!. Okej wdech i wydech na spokojnie jakoś się to ogarnie , wyluzuj Bird . 
-Kieruj się po strzałkach do drzwi  
Ten głos z automatu (bo mogą się założyć , że tak jest) powoli mnie wnerwia .Strzałki  na podłodze się pojawiły . 
Otworzyłam je , od razu zalała mnie fala oślepiającego ,białego światła . Dobre parę minut minęło zanim się  do tego przyzwyczaiłam  . Rozumiem ,że rada ma skłonność wpadania ze skrajności w skrajność , weszłam...  i spadłam . 

Wylądowałam na czworakach na brukowanej ulicy , sądząc po tym co widzę jakiegoś wymarłego miasta. 
Przeszłam zaledwie parę metrów ,gdy podleciał do mnie dron z kartką papieru . 
                   Miejsce to nie jest zamieszkane przez istoty ci znane, strzeż się . 
              Aby się stąd wydostać musisz znaleźć klucz , doprowadzi cię do niego mapa. 
              Ona sama jest umiejscowiona w najwyższym punkcie ,które twe oczy są  w  
              stanie dostrzec .  
Podniosłam głowę , miała być ona w wieżowcu a raczej w tym co zostało po nim .  
Ogromny szkielet z żelbetonu i stali tak można podsumować tą konstrukcje . 

Szłam ulicą albo raczej ścieżką wyżłobioną z gruzowiska , jeśli widzieliście kiedyś jakiś film katastroficzny ,w którym jest całkowicie zniszczone miasto m.in. przez wybuch nuklearny to już wiecie jak to mniej więcej wygląda. 
Im bliżej centrum miasta , gdzie był wieżowiec tym bardziej się bałam . Nie z powodu bardzo nie odpowiedniej do zwiedzania formy obiektu , choć przyznam z pewnością nie będzie to miłe doświadczeniem .  Wszędzie walały się trupy i  odchody zwierząt , widok  był odrzucający ale też przygnębiający bo spotkałam się tak że  z rzeczami zostawionymi w biegu np. Lalkę z dużymi pięknymi oczami w niebieskiej koronkowej sukience. 
Moje nogi od dłuższego czasu wołały o pomstę do nieba, ale myśl , że  budynek był już naprawdę blisko mnie motywowała . Nagle  zawiał wiatr tuż za mną , dostałam gęsiej skórki ,powietrze się nagle ochłodziło ale nie wiał wiatr w sposób naturalny . Ten nagły podmuch wiatru  był pewnie przez klin powietrza , będącym częstym zjawiskiem w miejskiej  wyspie ciepła ,oby. 

Zostało mi parę metrów aby wreszcie poczuć chłód metalowych drzwi od wieżowca , znowu poczułam ten chłód co uprzednio , dziwne wycie rozniosło się echem po ulicach . Ruszyłam biegiem do drzwi ,czując  dziwne uczucie jakby mnie ktoś obserwował , ilekroć odwracałam się nikogo nie było . 

Musiała tu być kiedyś recepcja i poczekalnia  , widać  że to miejsce nie było odwiedzane od lat . Popękane skórzane kanapy, wywrócone automaty z przekąskami i napojami potwierdzały moje przypuszczenie. 
Chce już jak  najszybciej opuścić to miejsce , ten level gry . Czekała mnie wędrówka na ostatnie piętro ,oczywiście jak można się domyśleć nie było windy tylko schody  , zardzewiałe i bez poręczy schody . 
Nie wiem czemu w budynkach zamiast takiej fajnej platformy ,która cię cię wiezie tam gdzie chcesz (tak jak na lotniskach) są schody  . Wchodzę i wchodzę ,dyszę jak gruźlik i jestem zmęczona , naliczyłam już siedemset pięćdziesiąt schodów ale spokojnie mam tylko jeszcze dwa piętra .  
-Czy tylko w moich myślach brzmi to ironicznie ? Zresztą kogo ja się pytam , jeszcze się okaże że mam schizofrenie bo gadam sama ze sobą . 
-ej Blackberry od początku uważałem ,że masz w sobie coś z warjatki a teraz sama to potwierdziłaś  
Przestraszyłam się , poślizgnęłam i była bym spadła gdyby  właściciel głosu , nie chwycił mnie za rękę, zostałam wciągnięta . Wiedziałam ,że znam ten głos , jego nie da się zapomnieć .  
-Czemu mnie straszysz ośle , co tu robisz ? 
-kochanie czekałem na ciebie , tylko twoja i moja mapa tu zostały  
-Brad ale po co na mnie czekasz ? 
-bobobobo...bo tak będzie ciekawiej i łatwiej robić zadania , wiesz razem  
Speszony podrapał się po głowie, wziełam mapę i kompas na rękę  
-okej a twój zakichany team gdzie jest ? Zostawili cię tu samego ,biednego ojojojjj biedne dziecko  
-nie nabijaj się z łaski swojej , zostałem tu dla ciebie kretynko abyś za wcześnie nie zgninęła    
-taaa załóżmy ,że ci wierzeee... a wiesz może co dalej ? 
-oczywiście gdbyś tylko spojrzała  w mapę to byś wiedziała ,że trzeba zjechać na lince do drugiego budynku  
-to jakiś żart ?!? Nie ma mowy ,że zjadę mam lęk wysokości ! 
-a to już nie mój problem ,tak jakby nie masz wyboru .      Pokazał mi coś poruszającego się u stóp naszego wieżowca 
-co to jest ? 
-trupy, zombie ,nie umarali nazywaj sobie jak to chcesz ale spotkanie z nimi nie należy do przyjemnych ,wierz mi . 
-to ja tu zostaje ,sorry Brad  ja tu sobie poczekam i tak bym kiedyś w jakiś kaprysie Rady umarła ,to czemu nie tutaj ?  
-przestań histeryzować ,tylko chodź bo i tak cię stąd wezmę 
-blefujesz . 
-czyżby? Uniósł brew ,szybko podszedł do mnie i przewiesił mnie przez ramie  
-zostaw mnie w tej chwili! 
-zjedziesz? 
-tak ale postaw mnie 
-grzeczna dziewczynka   . Posłał mi całusa  
Chwyciłam line w ręke , Borze jak umre to niech ten palant pójdzie w moje ślady  
-Będę tuż za tobą ,obiecuje.   Poczułam jego oddech na mojej szyi 
Mapę schowałam do stanika , co co to najbezpieczniejsze miejsce aby coś schować , nie osądzać mnie proszę. Chwyciłam linke ,zrobiłam krok ku przepaści i pomknęłam  
-AAAAAAAAA przysięgam jak tylko przeżyje to cię zabije pacanie!!!! 
-nie wrzesz bo zwabisz więcej trupów idiotko 
Cham i tyle , ale dobra już się nie odezwałam .  Zaczeliśmy zwalniać i zatrzymaliśmy się 
-gdzie teraz? Odwróciłam się do niego  
-o nie zabiłaś mnie , jak miło . Teraz biegnij za mną bo przez twoje wrzaski przyciągnęliśmy uwagę trupów 
Mi raje wrzaski ich było słychać coraz wyraźniej aż wreszcie je zobaczyłam . Cała fala szkieletów biegnących jak ludzie i pająki gdzie tylko miały miejsce. Brad szarpną mnie za ręke  
-rusz się mamy niewiele sekund przewagi nad nimi  
Po jakimś czasie zatrzymaliśmy się i skręciliśmy w lewo .Przed nami było pole usypanego piachu ,podeszłam bliżej w tamtą stronę ale nie dane mi było podejść blisko ,bo on znowu mnie szarpnołi przyciągną do siebie 
-stój !nie widzisz znaku , to pole z minami .Według mapy na jego środku jest klucz  
-ale jak się do niego dostaniemy ? Nie zabijając się po drodze ?!?!  
-to jest bardzo dobre pytanie , poczekajmy zwykle w takich momentach coś przysyłają  
Miał racje po jakiś 5 minutach przyleciał dron z nową kartką papieru : 

       Pobawcie się w klasy, będziecie mieć bombową zabawę . Każdy musi ustwić się na swoim miejscu , co drugi lub trzeci skok uważajcie .Nic nie jest pewne , każdy ruch może być waszym ostatnim. 

-Zarąbiście to co do zobaczenia za chwile?  
-do zobaczenia . Podszedł i przytulił mnie , o dziwo odwzajemniłam to , mogę go w końcu więcej nie zobczyć 
Teraz dopiero widzę, że na polu  jest zarysowany  kształt pól do gry w klasy  , mam doskoczyć do 18 pola . Co trzy albo dwa skoki mogą być miny to przynajmniej wiem na jakich polach mogę zginąć .  
Jestem na 16 polu , Brad jest z drugiej strony pola ,ale to ja jestem bliżej klucza . Muszę tylko przeskoczyć przez na 18stke i będę żyć . 
Jest! udało mi się i kto jest  mistrzem ? Ja jestem błahahah  .  
-poczekaj na mnie już kończę .  Był na 16 , skoczył ale nie wylądował na 18stym polu , o nie . 




1 komentarz:

  1. nawet nie wiecie jak trudno się pisze po prwie rocznej przerwie ,ale jest rozdział :) . Napiszcie mi co uważacie o tym rozdziale proszę <3

    OdpowiedzUsuń